piątek, 31 sierpnia 2012

Fasolka po chińsku


Fasola po raz kolejny. Już trzeci. Będzie i czwarty.

Lubię przywozić takie prezenty z domu. Fasola z ogródka babci. Zwykle mam zamówienie na taką zwykłą, na maśle, z bułą tartą. Tym razem było inaczej. Chcesz po chińsku? Proszę bardzo!

Składniki:
* fasolka szparagowa, około pół kilograma, ugotowana wcześniej 
* imbir świeży, 1,5 cm kawałek posiekany bardzo drobno
* pół cebulki szalotki, posiekanej w kosteczkę
* czosnek, ząbek posiekany drobno
* trochę papryki czerwonej, dla koloru, posiekanej w kosteczkę
* sos sojowy
* przyprawa 5 smaków
* pieprz mielony
* oliwa z oliwek, łyżka
* łyżeczka ziaren uprażonego już sezamu



Oliwę wlałam na patelnię, rozgrzałam i dorzuciłam imbir, cebule i czosnek. 

Chwila smażenia i na patelni wylądowała papryka i fasola. 

Smażyłam na średnim ogniu kilka minut, może 3 - 4, podlałam sosem sojowym, posypałam pieprzem i przyprawą 5 smaków, podsmażyłam jeszcze chwilę i posypałam ziarnami sezamu. 

Gotowe! Do zjedzenia jako osobne danie, choć z dodatkiem kurczaka i ryżu byłoby niesamowite!

Tymczasem...
Śniadanie...
Kawa...
I do pracy...
Słonecznego dnia!



czwartek, 30 sierpnia 2012

Fasola-tka


Dzień Fasoli. Nie wiem kiedy i czy jest taki oficjalny. U mnie będzie raczej Tydzień pod znakiem Fasoli. Wczoraj z bułeczką dziś... Fasolkę umyłam i ugotowałam w posolonej wodzie, będzie dziś Fasola-tka.

Składniki:
* fasolka już ugotowana, pokroiłam ja na mniejsze kawałki
* pomidory koktajlowe różnokolorowe pokroiłam na ćwiartki
* oliwki czarne w całości, kilka sztuk
* ser pleśniowy Lazur żółty
* sos -po łyżeczce: ocet balsamiczny, musztarda, miód, wstrząśnięte, nie mieszane ;)
* świeża bazylia posiekana drobno


Sałatkę poukładałam warstwowo, według kolejności fasolka, pomidory, oliwki, ser, bazylia, sos. Proste, smaczne, lekkie :) mmm...



Dziś pokombinuję po chińsku ;)
Tymczasem pozdrawiam słonecznie i ciepło :)
Samych pyszności życzę!

środa, 29 sierpnia 2012

Smaki dzieciństwa cz.3



Wczoraj... Jajka sadzone i fasolka z bułeczką, osobiście wolę fasolkę bez bułki. Tym razem na specjalne życzenie z bułeczką, niech tam będzie i tak. 

Dlaczego w Smakach z Dzieciństwa? 
Ponieważ wróciłam z domu z siatka fasoli. 
Ponieważ to moje smaki z dzieciństwa.
Ponieważ bardzo często latem jadłam to zestawienie w dzieciństwie, w sezonie na fasolkę, która była w ogródku, jajka w kurniku, a parówki lub inne mięsne dodatki w lodówce. Po męczącym lecz przyjemnym wyrywaniu chwastów z ogródka, wzrok padał najczęściej na śliczne fasolki. Zerwane i umyte. Oddane babci lub mamie zwykle kończyły na talerzu właśnie tak. 

Przygotowanie:
Fasolka. Ugotowałam i podsmażyłam na maśle z dodatkiem szczypty wegety.  Podsmażyłam chwilę i zasypałam bułką tartą. Smażyłam jeszcze 2 minuty na średnim ogniu, mieszając co jakiś czas. Gotowe! Na talerz!

W tym samym czasie, na drugiej patelni smażyły się jajka sadzone. Najpierw podpiekłam na oliwie parówkę pokrojoną w plasterki, następnie na parówki wbiłam jajka. Całość posoliłam, popieprzyłam, dodałam odrobinę czosnku granulowanego. Smażyłam do ścięcia białka, tak by żółtko pięknie i miękko rozpływało się po przekrojeniu. Gotowe! Na talerz z fasolką. Podane, zjedzone! Mmm... 




Teraz tylko muszę pokombinować z pozostałą fasolką.
Wielu smacznych wrażeń życzę :)

wtorek, 28 sierpnia 2012

Ciepłe koreczki


Taki tam dzień... Męczący... Najpierw zakupy, później wymiana kółek w rolkach... i ciągła bieganina. Wynagrodziłam to sobie obiadem. Bardzo lubię tę właśnie odmianę mielonego. Wczoraj w formie koreczków.

Rano już przyprawiłam mięso, by się oczywiście lepiej przegryzło.
Składniki: 
* około 30 dag mięsa mielonego, u mnie tradycyjnie ukochane indycze
* przyprawy (sól, pieprz - sporo, papryka ostra, sporo curry musi być wyczuwalne, kolendra, czosnek - 1 ząbek, mała cebulka bardzo drobno posiekana)



Wszystko wymieszane i odstawione na kilka godzin biegania i załatwiania spraw rożnych.
Po powrocie do tego mięsnego cudu dołożyłam:
* jajko
* 3 łyżki bułki tartej, nie za dużo, bo to nie mielone, tu musi być na miejscu 1 mięso
* 2 - 3 łyżki oleju słonecznikowego
* dekoracja dowolna - u mnie tym razem oliwki zielone i pomidor

Wszystko razem, bez oleju, porządnie wymieszałam i ułożyłam na desce podsypanej bułką tartą dokładnie tak, by móc do środka włożyć pokrojony na 1 cm paski kromki chleba. Chleb owinęłam mięsem i uformowałam dwa wałki długości około 30 cm.  Na patelnię się nie zmieszczą, więc przecięłam je na pół i otrzymałam 4 wałki, każdy o długości około 15 cm, usmażyłam na patelni polanej 2 - 3 łyżkami oleju słonecznikowego na złoty kolor. Po usmażeniu odsączyłam na ręczniku papierowym i pokroiłam na mniejsze kawałki, każdy ozdobiłam oliwka i pomidorem. Zjedzone z sałatką z pomidorów doprawionych świeżym tymiankiem i pieprzem. Świetna sprawa!




I tak oto, czas wolny uległ wyczerpaniu. Praca krzyczy "Chodź do mnie!"
Odpowiadam na wezwanie i biegnę słonecznym rankiem, po wilgotnej trawie.
Smacznego dnia życzę :)

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Tarta z jabłkiem


To były dni pełne spotkań...
Wyprawa w znane i lubiane miejsce. Dom rodzinny. Wizyta u mamy, babci. To już drugi raz w te wakacje i niestety ostatni. Weekend spędzony na wspólnym gotowaniu, grillowaniu, piciu wina ze śmiesznych, małych kieliszków kryształowych. Rodzinna biesiada do późnej nocy, połączona przeglądaniem kilku albumów starych zdjęć... ach, wspomnienia... 



Z pomocą małego kudłatego przyjaciela z żółtymi oczami gotowało się przyjemniej.

Pomagał mi zbierać jabłka. 
Na deser.
Tarta z jabłkami
Składniki ciasto:
* 4 żółtka z małych jajeczek
* 2,5 szklanki mąki pszennej
* pół szklanki cukru
* kostka masła wyjętego wcześniej z lodówki
* łyżeczka proszku do pieczenia



Składniki połączyłam ze sobą na jednolitą masę. Ciasto pięknie pachnie masłem. Zawinęłam je w folię i włożyłam do lodówki na godzinę.

W tym czasie przygotowałam jabłka, to było 6 dużych jabłek, które obrałam i pokroiłam na ćwiartki, ćwiartki jeszcze na pół. Cały czas pomagał mi żółtooki, ocierając się o nogi i mrucząc przyjemne koce kołysanki.

Jabłka wrzuciłam do rondla, podlałam 1/4 szklanki wody, posypałam łyżką cukru i łyżeczką cynamonu. Na małym ogniu, przez około 10 minut, poddusiłam. Zapach piękny!
Ciasto wyjęłam z lodówki, rozwałkowałam na grubość około 1 cm, może trochę więcej, nakłułam widelcem, wlałam jabłka, przykryłam kratką z ciasta i piekłam 25 minut w 180 stopniach. Pyszne z lodami waniliowymi!



Zapachniało mi jesienią ...

niedziela, 26 sierpnia 2012

Owsiane z białą czekoladą


5 lat. Dużo czy mało? Zależy... Dla mnie ogromnie dużo. Tyle nie widziałam mojej najlepszej przyjaciółki. Znamy się od przedszkola, od trzylatków, a może jeszcze wcześniej. Zajechałam więc z walizką pełną ciastek owsianych dla jej osobistych małych przedszkolaków. 

Przepis na ciasteczka pochodzi z książki "Przysmaki z czekolady", którą kupiłam już jakiś czas temu. I dotąd się nie zawiodłam!

Ciasteczka owsiane z białą czekoladą

Składniki:
* 170 g masła (taka akurat miałam kostkę)
* szklanka otrębów owsianych
* półtorej szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej
* łyżeczka proszku do pieczenia
* pół szklanki cukru
* 2 małe jajka
* szczypta soli
* 2 łyżki syropu waniliowego
* garść rodzynek pokrojonych na mniejsze kawałki
* 100 g białej czekolady, pokruszonej na małe kawałeczki

Wykonanie:
- masło utarłam z cukrem
- dorzuciłam roztrzepane wcześniej jajka
- do masy dosypałam mąkę i otręby, wymieszałam mikserem
- dodałam proszek do pieczenia i sól, wymieszałam mikserem
- dodałam syrop, rodzynki i czekoladę, wymieszałam łyżką 

Na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia układałam małą łyżeczką w niewielkich odstępach lepkie ciasto. Starałam się by każde ciastko miało jednakową ilość i jakość, czyli by w każdym była i czekolada i rodzynek. Rozpłaszczałam widelcem. Piekłam około 12 minut w moim elektrycznie beztemperaturowym piekarniku. W książce zalecają by piec 12 minut w 190 stopniach. Ciasta są bardzo kruche, bardzo smaczne, rozpływają się w ustach!






Pozdrawiam 
wracając z Gdyni :)

piątek, 24 sierpnia 2012

Smacznie w Poznaniu

Wakacyjne dni w Poznaniu. I zakochałam się ... W Poznaniu oczywiście, ach! Miasto tętni życiem od rana do samiutkiej nocy (rana;). Zwiedzałam, oglądałam i smakowałam.  Tutaj przede wszystkim o kulinarnej stronie miasta. O zabytkach możecie poczytać TUTAJ. Zwiedziłam, zobaczyłam: Stary Rynek wzdłuż i wszerz, Muzeum Instrumentów, Ostrów Tumski, Jezioro Maltańskie, Centrum Miasta... Chyba to wszystko.
Będąc tam niecałe 3 dni udało mi się też zobaczyć fantastyczne restauracje, bistra, kawiarnie... aż żal, że to już koniec... że to tak krótko... że już trzeba wyjeżdżać... 

Oto moja mapa kulinarnych przyjemności. Subiektywna i na chybił trafił znaleziona, no może instynktownie wybrana, dzięki zachęcającemu menu i wystrojowi lokalu. Zaczynamy!
Kolejność przypadkowa.



1. Basilium 

Bardzo przyjemny klimatyczny lokal. Zachęcił nas bilbord, informujący o dostępnych 130 rodzajach piw w lokalu. I rzeczywiście, wybór nieograniczony. Obsługa potrafi doradzić, podpowiedzieć. Bardzo przyjemnie jest posiedzieć w środku, ale na zewnątrz również, zwłaszcza w taki upał. Na stolikach nic innego stać nie mogło - świeża bazylia. Ceny - bardzo przystępne, piwo 6 zł, kieliszek wina 150 ml 7zł. Cudeńko! Namiary TUTAJ




2. 

Brovaria
Najlepsze piwo pszeniczne w Poznaniu. Najlepsze! Piliśmy piwko, do którego zamówiliśmy deskę ciepłych przekąsek. Cenowo, nie najgorzej, piwo duże około 9 zł, zwłaszcza że świeżo warzone! O jakości potraw nie mogę napisać, jedliśmy tylko te przekąski. A one całkiem smaczne były, tak nie za dużo, nie za mało. Dla dwóch osób, do podgryzania przy alkoholu, zawartość talerza ma jakość i wielkość idealną. Na inne dania spoglądałam tylko. To co widziałam było pięknie podane, naprawdę estetycznie i z fantazją. Może następnym razem zjemy tam... ? Ogólnie przyjemnie, obsługa bardzo sympatyczna, potrafi doradzić i jest na każde zawołanie. Będąc w Poznaniu, piwko w tym miejscu obowiązkowe!



3.  

Cafe Misja
 Nie wiem, czemu piszę o tej kawiarni. Największe rozczarowanie... Lokal bardzo ładny, elegancki, czysty, z przyjemna muzyką. Taki do posiedzenia z kieliszkiem wina i odzyskania sił witalnych na dalsze "bieganie" po mieście. 
Czekaliśmy 5 minut na kartę, choć w lokalu były zajęte 3 stoliki, włącznie z naszym! Ok, karta jest. Wybieramy. W karcie mnóstwo obiecujących kaw, herbat, deserów. Na jednej ze stron dopisek "Dostępna karta win", czy jakoś podobnie. Po 10 minutach naszego przeglądania karty podeszła kelnerka, zapytałam o kartę win, a tu się okazuje że wina nie ma w ogóle (sic!)... No ok, byłam już zdenerwowana, bo miałam ochotę na lampkę białego winka. Powiedziałam, że w takim razie popatrzę jeszcze i coś sobie wybiorę. I tak czekaliśmy 15 minut na kelnerkę, do lokalu nikt nie wszedł, więc gdzie ona była? Przez 15 minut można już było wypić kawę, herbatę... Gdyby tylko podeszła do nas kelnerka... Wyszliśmy... Beznadzieja... Szkoda, bo lokal prześliczny, ale personel nie profesjonalny i ewidentnie mający klientów w ... 


4. 

Canappka

Śniadanie w Canappce było obowiązkowe, jak tylko ją zobaczyłam, nie odpuściłam! Tak też z rana samego, około 10.00 wyszliśmy na śniadanie. Przeglądając menu, uśmiechałam się pod nosem. Nazwy kanapek są bardzo ciekawe, np. GŁODOŁAMACZ, W-INDYK-ACYJNA, GRILLMANDŻARO, KURCZAK NORRIS, i tak mogłabym wymieniać. Zamówiłam sobie oczywiście kawę latte, dużą i kanapkę FIT MIX SZYNKA + TWAROŻEK, mnóstwo w niej i twarożku i warzyw, sałaty, ogórka, pomidorka. Kanapka składa się z dwóch trójkątów, jeden to warzywa i ser, drugi warzywa i szynka. 



On zamówił GORRĄCA KABANOSTRA, kanapkę na ciepło, dużą oczywiście, podobno bardzo smaczna była. Ceny? Przystępne, co prawda nie na co dzień, ale tak raz w tygodniu myślę, że można się wybrać. Lokal ładny, czysty... Bardzo duży wybór kanapek, są też dania obiadowe, bardzo tanie moim zdaniem. Lokal bardzo polecam na śniadanie.

5. 

Chatka Babuni - 
mój Number 1 in Poznań

A tutaj czcionka powiększona! Bo miejsce nieziemskie!!! Nieziemsko smacznie jest w tej chatce, byliśmy tam aż dwa razy! Nie mogłam się powstrzymać. Pierwsza wizyta i niebo w gębie, a wszystko przez pierogi z pieca i kaszę gryczaną zapiekaną z dodatkami, Kresową z boczkiem, cebulką i śliwką z sosem barbecue. Jadłam pierogi Zduna, z serem, szynką i kukurydzą. Niesamowite smaki, ta kasza jest fantastyczna! Jadłam taka pierwszy raz w życiu i już wiem, że smak muszę spróbować odtworzyć w mojej kuchni. Koniecznie! Cenowo - bajka! Za obfita kolację z kuflem piwa i 2 kieliszkami wina zapłaciliśmy około 55 zł!!! AAA! Hit :)




Wizyta nr. 2. 



Zachwyt numer 2 :) 
Tym razem, jak poprzednio, obsługa sprawna, nienachalna, bez zarzutu. Jeszcze przed wyborem dania przystawka, tak jak poprzednio, 2 kromki świeżego chleba, do tego masło czosnkowo-koperkowe i ogóreczki kiszone. Dania mieliśmy już wybrane, po przejrzeniu menu na stronie internetowej restauracji TU. On zamówił znów kaszę, tylko Bawarską z kiełbasą, pieczarkami i oczywiście piwo, które przy wyborze kaszy jest w cenie promocyjnej. Ja... "Pyndzle" z kaszy gryczanej z sosem grzybowym, rukolą i parmezanem. Placki są tak chrupiące, pyszne... tak zaskakująco dobre! Uczta niebiańska dla podniebienia! Cenowo? Znów pozytywne zaskoczenie 55zł, a objedliśmy się baaardzo. Polecam ten lokal bardzo wszystkim, którzy chcą spróbować kaszy poznańskiej. 

6.



Gospoda pod Koziołkami
Skuszeni menu regionalnym weszliśmy do ogródka. Zamówiliśmy Cepeliny z kapustą zasmażaną i Pieczonego ziemniaka z sałatką śledziową. Tak tradycyjnie. Jedzenie przepyszne! Cenowo też bardzo miło, niecałe 50 złotych za obiad, idealnie! Ziemniaki już odtwarzałam w domu, za cepeliny czas się teraz zabrać. 




Aż żal było wyjeżdżać... Chciałabym jeszcze pozwiedzać poznańskie restauracje i porównać smaki już tam znalezione. 
Szkoda tylko, że nie trafiłam tam na Ogólnopolski Festiwal Dobrego Smaku. 
Nadrobię w przyszłym roku.
A tymczasem pozdrawiam z wyprawy do Gdyni :)

czwartek, 23 sierpnia 2012

Sałatka z chrupiącym indykiem


Lubię takie obiady. Cisza, ja i sałatka... i tak po cichu podaję składniki...

* sałata, mix sałat różnych
* pomidor
* ser żółty starty na tarce, ilość dowolna
* chrupiący indyk
* sos: łyżka musztardy, 2 łyżki octu balsamicznego, łyżka soku z cytryny, wymieszane (proporcje na 1 talerz sałatki)

Chrupiący indyk:
* 250 g mięsa mielonego z indyka
* przyprawy (sól, pieprz, czosnek granulowany, papryka ostra mielona, curry)

Mięso przyprawiłam dzień wcześniej, wymieszałam i do lodówki na całą noc i pół dnia. Usmażyłam je bez dodatkowego tłuszczu na małym ogniu, na chrupiące. Taka porcja mięsa wystarcza na 2 talerze sałatki. Pycha... 

I tak poukładałam: sałata pomidor, ser, indyk, sos. Zostawiłam na chwilę w celu przegryzienia się składników. Pycha! 




Sałatka zjedzona w upalne popołudnie.
Później kawa.
I film.

Miłego dnia :)


środa, 22 sierpnia 2012

Notes from Breakfast - część 4


Tym razem zaczynam wierszem Doroty Gellner:

"Śniadanko baranka"
Siadł baranek do śniadanka.
Ma w miseczce trochę sianka,
ale jeść go nie ma chęci.
Beczy: - Beee... – i nosem kręci.
Przyszedł prosiak, siadł na ganku:
- Jedz śniadanko! Jedz, baranku.
Za mamusię, za tatusia...
Kocur też na ganku usiadł:
- Jedz za wujka! Jedz za ciotkę!
Jedz, baranku, sianko słodkie!
Rzekł baranek: - Już, chwileczkę!
- Wziął widelec i łyżeczkę,
i w miseczce łyżką grzebie:
- Zjem najlepiej sam za siebie!


Kolejna porcja świeżych śniadań!

1. Rogal


Śniadanie z Poznania - Rogal marciński, czasami świętomarciński, z nadzieniem z białego maku. Nie można nie zjeść! Pyszny, pyszny....



2. Zapiekanki

Zapiekanki z chleba pide - przepis jest TUTAJ - z masłem koperkowo - czosnkowym, serem żółtym i szynką





3. Twarożek


O moje ukochane poranne sałatki na bazie twarogów! O! mmm...
pół kostki twarogu chudego + 8 pieczarek marynowanych pokrojonych + papryka czerwona posiekana drobno + kilka marchewek ze słoika z pieczarkami + kromka razowego chleba podpieczona na patelni


4. Kwiatki placki


o, to było coś przepysznego... 

PRZEPIS



5.  Duecik

Kupione pod blokiem w cukierni, w prezencie dostałam, bym nie musiała choć raz śniadania robić... ale to dla mnie nie nagroda, kara raczej ;))) Zjadłam, podziękowałam miło, ale ciastka... bleee... Jeszcze napoleonka zjadliwa, czuć nawet napoleoński krem. Za to tiramisu... to oszukane na całej linii. 


6. Kanapka

Wymyśliłam Cię nocą przy blasku... błyskawic i huku burzy. 
Kanapka.

chleb pide z oliwkami PRZEPIS + ser Gorgonzola + sałata + polędwica łososiowa + pomidor z bazylią



7. Śniadaniowy twarogowy mix


Mój ulubiony śniadaniowy zestaw. Modyfikuje go jak umiem i mam możliwości. Tymczasem w lodówce znalazłam takie dodatki:
serek twarogowy naturalny + maliny + porzeczki + baton muesli z czekolada i pomarańczą




8. Jogurt z owocami

To śniadanie też uwielbiam! 
jogurt naturalny + 3 łyżki muesli + garść borówek amerykańskich + garść porzeczek czerwonych
mmm...

9. Buła

Prosta kanapka poranna.

bułka pszenna + masło + sałata + plaster żółtego sera + pokrojona w paski parówka + plater pomidora + odrobina świeżo mielonego pieprzu

Do następnego śniadaniowego menu :)
Miłego i smacznego dnia życzę :)

wtorek, 21 sierpnia 2012

Ciastko dla potworka


Widziałam je na wielu zdjęciach. Zachwyciły mnie! Ciastka m&m... Potworka tylko na razie brak, ale jutro będzie. Ciastka poczekają. Wracając... ciastka m&m... Spróbować można, przepisów mnóstwo, poczytałam, czytałam i wykombinowałam tak:


Składniki:
* 2 jajka
* 3/4 szklanki cukru
* masło 
* 2 szklanki mąki pszennej
* szklanka otrąb owsianych
* łyżeczka proszku do pieczenia
* łyżeczka cukru waniliowego
* cukierki m&m

Jajka roztrzepałam z cukrem, dodałam mąkę, otręby, proszek do pieczenia, cukier waniliowy i masło. Wyszło dość lepkie ciasto, które formowałam w kulki i układałam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Do kulek wkładałam po 3 cukierki, spłaszczając je lekko. Ciastka piekły się około 15 minut w moim elektrycznym piekarniku, czyli tak do brązowych brzegów. Kulki pięknie się porozlewały, formując eleganckie koła. 

Już nie mogę się doczekać następnego pieczenia tych ciastek!
zapakowane do słoika




poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Pide z oliwkami


 



Chleb w domu pieczony. Bardzo lubię zapach świeżego pieczywa. Coraz trudniej kupić naprawdę dobry chleb czy bułkę. Z tego też powodu zaczynam powoli eksperymentować z pieczywem własnej produkcji. Podobny chleb już kiedyś piekłam. Zmieniłam jednak proporcje i dodałam zielone co nieco. 


Składniki:
* drożdże, 1/4 opakowania
* łyżeczka cukru
* 2 łyżki wody ciepłej
Wszystko razem zmieszanie i odstawione do wyrośnięcia.

* 1 i pół szklanki mąki pszennej
* 1 i pół szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej
* pół szklanki letniej wody
* mały jogurt naturalny, około 180 ml
* sól, szczypta
* 2 łyżki oliwy z oliwek
* zielone oliwki, wzięłam całą torebkę, tą 20 dag, czyli po odsączeniu to około 150 g, dobrze je odsączyłam i posiekałam drobno



Wykonanie:
Oczywiście najpierw zrobiłam zaczyn drożdżowy, dopiero gdy wyrósł zajęłam się resztą. Bo z drożdżami wolę ostrożnie... 
Do dużej miski wsypałam mąkę, razem 3 szklanki. Dosypałam sól, szczyptę dosłownie, bo oliwki zielone są słone. Wymieszałam, dodałam jogurt, wodę i wyrobiłam ciasto na koniec dolałam oliwę. Odstawiłam do wyrośnięcia. Dopiero, gdy ciasto wyrosło wymieszałam je z oliwkami i podzieliłam na dwie w miarę równe części. Uformowałam dwa ślicznie nierówne bochenki i posmarowałam resztką jogurtu z wierzchu. Przykryłam ściereczką i odstawiłam na jakieś 20 minut. Wyrośnięty chlebek piekłam około 50 minut. Mój piekarnik niestety jest bez temperaturowy, więc czas pieczenia będzie inny u każdego. Generalnie chlebek ma mieć złocista mocno skórkę, by była bardziej chrupiąca można podpiec trochę dłużej. Podane z moim ostatnio ulubionym masłem czosnkowo - koperkowym i pomidorem. mmm...





Smacznego!
Miłego dnia :)