wtorek, 31 lipca 2012

Pasta z pasztetu



Mam wakacje. Czas wolny. Nigdzie nie muszę się spieszyć. Mogę poszaleć w kuchni! Jej! Wczoraj na śniadanie pasta z pasztetu, inspiracja to jedna z gazet dla kobiet, "Świat kobiety", numer chyba z sierpnia. Pasty z ryb bardzo lubię, a tu pasta z pasztetu? Hmmm... propozycja godna wypróbowania.


Składniki:
* pasztet drobiowy, taki z aluminiowego pojemnika, leży ich na półkach sporo
* pół małej, czerwonej cebulki, drobno posiekanej
* jajko, drobno posiekane
* świeża pietruszka, drobno posiekana
* sól, pieprz






Wszystkie składniki widelcem wymieszałam na jednolitą masę. Ułożyłam na świeżym chlebie, pokrojonym w kromeczki. Każdą kromkę delikatnie spryskałam oliwą z oliwek i ułożyłam na niej sałatę, dopiero na sałacie pasta z pasztetu. Bardzo ciekawy smak!




A dziś co do zjedzenia? Kto wie...
Zobaczymy, tymczasem słońce znów się pokazało i zapowiada się upalny dzień! Miłego dnia :)

poniedziałek, 30 lipca 2012

Caprese z łososiem



Wczoraj upał szalał, i dobrze, bardzo dobrze. Łosoś wędzony już otwarty, więc nie może się zmarnować.Sałatka?
Caprese, ale z dodatkiem łososia wędzonego.
Danie na upał idealne.
Oczywiście można zjeść jako dodatek do mięska, np karkówki z grilla. 


Tymczasem zjedzone jako danie główne.


Składniki:
* pomidor, duży lub dwa małe, pokroiłam na plastry grubości około 0,5 cm
* mozzarella, porwana na mniejsze kawałki
* kilka plastrów wędzonego łososia, 
* oliwa z oliwek, wprost z mojego spryskiwacza 
* sól
* pieprz
* cytryna, odrobina startej skórki dla wyglądu i po dwie krople soku z cytryny na każdy kąsek
* bazylia, oczywiście świeżutka, pachnąca, po listku na każdy plaster pomidora



Oczywiście układać można składniki dowolnie, ja zrobiłam to tak:
pomidor - mozzarella - odrobina oliwy - listek bazylii - łosoś - sól - pieprz - skórka z cytryny - znów odrobina oliwy - po kropelce ( lub 2 ) soku z cytryny na każdy kąsek
Gotowe! 



Dziś już słońca nie widać, chłodniej jakoś tak się zrobiło...
Miłego dnia życzę :)))
Inka

niedziela, 29 lipca 2012

Z łososiem



Wymyślone, wymarzone o wschodzie słońca, gdy po przebudzeniu leżałam i bez sensu patrzyłam w sufit, hmmm... hmmm... to znaczy medytowałam chwilę dłuższą ;)


Czegoś takiego jeszcze nie jadłam, więc czemu nie? Łosoś ryba zacna, a wędzony...  jeszcze zacniejsza ;) 


Jajka w lodówce zawsze są, więc do pieczenia!


Składniki:
(tak dla 1 osoby)
* kilka kawałków łososia wędzonego, miałam akurat otwarte opakowanie sałatkowego
* 2 jajka
* pieprz
* starta skórka z cytryny, tak szczypta wystarczy
* świeży koperek, posiekany drobno
* kromka chleba razowego
* 3 razy prysnęłam na patelnię, przed wrzuceniem łososia, oliwą z oliwek


Wykonanie proste bardzo! 
Na patelni rozgrzałam oliwę, wrzuciłam łososia, podsmażyłam około 5 minut, dodałam pokrojony w kosteczkę chleb. Znów chwila smażenia. Do tego jajka, przyprawy (pieprz, koperek, skórka z cytryny) chwila smażenia i do podania jajecznica gotowa. Nie dodawałam soli, gdyż łosoś jest lekko słony, nie chciałam przesadzić. 
Smakuje wybornie :) Brakowało tylko lampki wytrawnego wina białego, ale rano to nie wypada ;)))

Polecam!




Pięknie dziś na świecie... słońce, upał i za chwilę kawa mrożona... Udanej niedzieli :))) Pozdrawiam 
Inka

sobota, 28 lipca 2012

Węgierskie pierogi



Warzywa... Dużo warzyw! Wyjęłam lodówki i zaczęłam wymyślać... Uwielbiam takie momenty! Znalazłam zestaw idealny na leczo, ale nie... nie tak prosto! Pierogi chodziły za mną już od dawna, a połączenie leczo i pierogów okazało się strzałem w 10!


Składniki:
* mała cukinia, 
* średnia papryka czerwona, 
* papryka zielona, 
* mała cebulka
* 2 ząbki czosnku
* łyżka oliwy z oliwek
* przyprawy (pieprz, sól, zioła prowansalskie, papryka mielona ostra, świeża bazylia - 2 gałązki, posiekana)
* pomidor, obrany ze skórki
posiekane wszystko w drobną kostkę
* ser żółty starty na tarce, na małych oczkach, ilość "na oko"


Na oliwie podsmażyłam czosnek i cebulę, dorzuciłam pozostałe składniki bez pomidora i przypraw, podlałam łyżką wody i dusiłam mieszając co jakiś czas, pod przykryciem, na małym ogniu około 15 minut. Przyszedł czas na przyprawy, więc je dołożyłam. Dusiłam jeszcze z 5 minut, mieszając i próbując. Dołożyłam pomidora wraz z sokiem. Dusiłam do wysmażenia się soków, około 5 minut, bez przykrycia! Leczo-farsz gotowy! Mój był pikantny, tak po węgiersku, ale bez przesady ;) Farsz przestudziłam i dodałam troszkę sera żółtego startego na małych oczkach, wymieszałam i tym nadziewałam pierożki.


Ciasto:
Telefon do babci i już mniej więcej wiem ;)
* półtorej szklanki mąki
* jajko, moje było malutkie
* soli szczypta solidna
* kilka kropel oliwy z oliwek
* wody pół szklanki, tak około


Łyżkę mąki zostawiłam do podsypywania stolnicy. Z reszty wyrobiłam ciasto, nawet wyszło! Moje pierwsze ciasto na pierogi! jej! jej!


Ciasto rozwałkowałam i kieliszkiem do martini powycinałam koła. Nałożyłam farsz i pięknie zawinęłam rogi ugniatając widelcem. 


Pierogi gotowałam w wodzie posolonej z odrobiną, no z łyżką oleju, około 5 minut, do wypłynięcia i jeszcze minutkę. Podane z podpieczonym na chrupko boczkiem, na życzenie oczywiście męskie, ja zjadłam bez boczku. Gorąco polecam taką fuzję węgiersko-polską.




:)

piątek, 27 lipca 2012

Czekoladowe babeczki



Odwiedziny u znajomych zawsze owocują u mnie kuchennymi zabawami. Idąc "w gości" zabieram ostatnio swoje wypieki. Tym razem padło na eksperyment czekoladowy. Ciasto podpatrzyłam u Jamiego O. w jednym z odcinków programu "Jamie's 30 Minute Meals". Tak na marginesie, oglądam to ostatnio obsesyjnie! Uwielbiam patrzeć jak miesza, gotuje, miksuje... Uczta dla oka. U niego było to ciasto, z jeszcze innymi dodatkami, które pominęłam i zrobiłam babeczki. Kocham wakacje! 






Składniki:
* 2 czekolady, u mnie poszły pod tarkę mleczna i gorzka 70%
* masło
* 4 jaja
* łyżeczka proszku do pieczenia
* 4 łyżki mąki 
* skórka starta z jednej cytryny
* sok z tej biednej cytryny
* 4 łyżki cukru


Wszystkie składniki zmiksowałam na jednolita masę, konsystencja ... hmmm... do nakładania łyżką, dość gęsta. Wyszło mi 16 form do babeczek, napełnionych ciastem 3/4 wysokości. Na środku każdej położyłam połówkę wiśni, lekko oprószonej mąką. Piekłam w elektrycznym piekarniku około 20 minut.






Smakują pięknie czekoladowo! Zrobiłam jeszcze, już na miejscu, szybki lukier cytrynowy. Może nie wygląda on obłędnie, ale idealnie uzupełnia czekoladowy smak babeczki.
Składniki:
* sok z połowy cytryny
* cukru pudru z 6 - 7 łyżeczek (dzięki TOMKU za uważne czytanie ) :)))
Wymieszane, długo mieszałam, polałam babeczki. 

czwartek, 26 lipca 2012

Choux frite!





Kapusty ciąg dalszy. 


Nie ma nic gorszego niż wyrzucanie jedzenia, marnowanie składników i warzyw! Po kapuśniaczku zostało mi pół główki kapusty więc postanowiłam wczoraj, pierwszy raz w życiu zresztą, zrobić kapustę zasmażaną. Telefon do babci i już mniej więcej wiem o co chodzi, a resztę pokombinuję w trakcie, jak zwykle zresztą ;) No to do siekania!


Składniki, hmmm... ze składnikami na kapustę zasmażaną to nie jest tak prosto. Trudno podać dokładny przepis, kapusta kapuście nierówna ;) Postaram się jak najwierniej opisać co i ile dodałam:


* pół główki kapusty, posiekanej
* mała cebulka, posiekana drobno 
* 100 g boczku, posiekanego w kostkę
* mała marchew starta na tarce
* mała pietruszka starta na tarce
* 3 listki laurowe
* dokładnie 4 ziarenka ziela angielskiego
* sól
* pieprz
* niepełna łyżka mąki
* ziarna pieprzu
* świeże gałązki kopru, pietruszki i selera ( wrzuciłam w całości)
* 3/4 szklanki wody


No to jak z kapustą bywa, zaczęłam od siekania. Tym razem boczku, który wrzuciłam na rozgrzaną patelnie i wysmażyłam z niego trochę tłuszczu. Dodałam cebulę i około minuty smażyłam. Dodałam posiekaną kapustę, marchew i pietruszkę, podlałam odrobiną wody i na małym ogniu mieszając od czasu do czasu dusiłam około 5 minut. Dodałam przyprawy ( listki, ziele, trochę soli, pieprz, gałązki zielone w całości, by oddały smak). Podlałam znów odrobiną wody i dusiłam około 20 minut, mieszając i podlewając wodą od czasu do czasu, pod przykryciem i oczywiście na małym ogniu. Po upływie tego czasu, kapusta powinna być miękka, moja była! Jej! Odlałam trochę wody z patelni i roztrzepałam w niej mąkę, tak przygotowaną zalewę dodałam powoli do kapusty i jeszcze chwilę podsmażyłam, wyjęłam zielone gałązki i podałam posypaną koperkiem z pajdą świeżego chleba. mmm... Fajny obiad! Polecam :)




środa, 25 lipca 2012

La Soupe aux choux!



Idealny film! 
Kapuśniaczek! 
A dokładniej: zupa z kapusty. 


Zobaczyłam małą główkę kapusty i od razu do głowy przyleciały mi obrazy z francuskiego filmu z Louis de Funès. Cudowna komedia, którą oglądałam pierwszy raz dawno temu. Komedia, ale jednocześnie bardzo refleksyjna opowieść. Od tego pierwszego razu obejrzana jeszcze wiele razy... Więc na obiad zupa. Z kapusty. Młodej kapusty.


Składniki:
* pół małej główki kapusty, posiekanej 
* boczek, pokrojony w kostkę 100g
* kiełbasa wiejska, pokrojona w kostkę około 150 g 
* marchewka, posiekałam ją na cienkie plasterki
* mała pietruszka, starłam na tarce grube oczka
* gałązka zielona selera
* 2 gałązki natki pietruszki
* 3 gałązki kopru
* kilka ziaren ziela angielskiego ( 4 - 5)
* kilka ziaren pieprzu czarnego (wrzuciłam około 10 ...)
* pół cebuli posiekanej w kostkę
* 3 listki laurowe
* sól
* łyżeczka koncentratu pomidorowego


Dużo tych składników... ;)


Zaczęłam od posiekania i przygotowania sobie warzyw. Gdy już zakleiłam plastrami wszystkie rany siekane na palcach ;) przygotowałam garnek. Położyłam go na gazie i wrzuciłam posiekane mięsa, czyli boczek i kiełbasę. Podsmażyłam na małym ogniu do momentu zrumienienia boczku i wytopienia się tłuszczyku. Do mięsa dorzuciłam cebulę i 2 minuty przesmażyłam. Następnie w garnku wylądowała marchew i pietruszka. Minuta smażenia i zalałam wszystko wodą, tak około 750 ml? Może trochę więcej. Poczekałam aż wszystko zacznie się gotować i dołożyłam przyprawy - gałązki zielone, ziele, listki, pieprz i posoliłam. Podgotowałam około 5 minut i dorzuciłam kapustę. Pod przykryciem, na małym ogniu gotowałam około 20 minut. Na koniec doprawiłam koncentratem pomidorowym, przelałam na talerz, posypałam posiekanym koperkiem i podałam z pajdą świeżego, chrupiącego chleba! Miła kapuściana uczta :)







wtorek, 24 lipca 2012

Szprot na śniadanie



Skoro dziś zaczęłam od śniadaniowego przeglądu, to temat śniadań mogę pociągnąć dalej.
Zachciało mi się pasty rybnej na śniadanie... To taki post, ku przestrodze dla głodnych z rana ;) Miałam w lodówce szprotek wędzonych kilkanaście, więc nic tylko pastę do kanapek zrobię ;) I tak stałam i obierałam... chyba z pół godziny! W brzuchu burczenie stawało się coraz głośniejsze, a te małe rybki patrzyły na mnie tymi swoimi wielkimi oczami, gdy odcinałam im główki i ogonki. Takie małe ryby i takie wielkie oczy! No dobrze, szprotki obrane, pastę czas zacząć przygotowywać, wreszcie... bo już naprawdę, ile można czekać na śniadanie?


Składniki:
* szprotki, około 30 sztuk, obrane bez główek
* kawałek cebuli startej na tarce, taką w pastach lubię najbardziej
* łyżka serka kremowego, wersja lekka 
* sól
* pieprz
* szczypta papryki ostrej
* jajko ugotowane na twardo, drobniutko posiekane 


Wszystkie składniki połączyłam w miseczce widelcem, ułożyłam na świeżym chlebie i podałam na śniadanie! Do kanapek dołożyłam jeszcze pomidora i trochę majonezu.





Śniadaniowy przegląd - część 2




I tak oto udało mi się pozbierać zdjęcia moich śniadań. Lubię wstać rano, podreptać do kuchni, zrobić przegląd lodówki i szafek. Umyć się i w trakcie wymyślać... co by tu na śniadanie?
I tak udało mi się pozbierać zdjęcia moich, nie wszystkich oczywiście, śniadań z ostatnich 2 tygodni. Niektóre zdjęcia robione telefonem, więc przepraszam za jakość.



1. kanapka i jej prostota zawsze zachwyca, trzeba tylko połączyć kilka składników

dziś łączyłam - chleb razowy + sałata + ser pleśniowy + polędwica łososiowa + pomidor
wyszło bardzo wykwintnie ;)


2.
twarożek chudy + dżem wiśniowy + nektarynka pokrojona niezbyt elegancko + herbata zielona malinowa, posłodzona sokiem malinowym


3.
grzanki z bułki z sezamem (PRZEPIS) + posmarowane pesto bazyliowym + parówka + pieczarka + sól, pieprz i zioła prowansalskie + ser topiony w plastrach Gouda + herbata zielona z opuncją




4. 
Bób smażony, ale ten doczekał się swojego osobnego wpisu

TUTAJ

5. 

Kanapka z łososiem, ale ona też doczekała się swojego solowego występu.

TUTAJ


6.  śmiesznie nazwany serek homogenizowany chudy - "Miss Talia" ;) + pół bułki fitness z ziarnami w kształcie trójkąta + dżem wiśniowy + herbata zielona z maliną, posłodzona sokiem malinowo - żurawinowym i to było moje śniadanie przed ostatnią wizytą w pracy przed wakacyjnym lenistwem!!!


7. 
Omlette 
Bardzo fajny, z posmakiem świeżej pietruszki i grzankami. 

Przepis jest TUTAJ

8. 
Waniliowe placuszki
Śniadanie po powrocie do domu z torbą pełna wiejskich jajek.

Przepis TUTAJ



I to tyle na dziś, następne śniadaniowe propozycje niebawem :) Pozdrawiam!

poniedziałek, 23 lipca 2012

Beurre!



... czyli masło. Francuzi jednak mają rację, masło rządzi! 


Zwłaszcza w ciastach, ciasteczkach, zapach maślanych ciasteczek jest niesamowity jeszcze przed pieczeniem. Nie wspomnę już o zapachu pieczonych ciastek wypełniającym moje małe mieszkanko mmm... Umówiłam się z koleżanką i postanowiłam upiec ciasteczka maślane, już dawno ich nie robiłam. A że miło tak spędzić popołudnie na plotkach, kawie i ciasteczkach, to do roboty!


Składniki:
* półtorej szklanki mąki
* 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
* pół kostki masła
* szklanka cukru pudru
* 2 żółtka
* 2 - 3 łyżki mleka


Masło i cukier zmiksowałam na jednolitą masę. Dodałam resztę składników i wymieszałam na elastyczne ciasto. Mała rada - jeśli ciasto się zbyt lepi dodaj mąki! Ma być elastyczne i nie lepić się do rąk. Ciasto rozwałkowałam na grubość około 0,5 mm, powycinałam foremką w kształcie kwiatka i ułożyłam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piekłam około 13 minut, trzeba bardzo uważać by ich nie przypiec. Mnie niestety jedna blaszka przypiekła się bardziej ;) Z tej ilości składników wyszły mi 3 blaszki ciastek o średnicy około 2,5 cm. Ciasteczka udekorowałam czekoladą gorzką rozpuszczoną z odrobiną startej skórki z cytryny.
Małe pychotki :)







niedziela, 22 lipca 2012

I znowu... Klops!




Wczorajsze gotowanie upłynęło pod patronatem klopsa! Za oknem padał deszcz, ale nie ma co narzekać, taka pogoda też mi odpowiada. Na nogi kalosze, do ręki siatka na zakupy i parasol. Kupiłam puszkę pomidorów i świeże zioła. Czas gotowania... :) Przepis mój własny :)


Składniki:
Klopsy:
* 30 dag mięsa mielonego, u mnie tradycyjnie z indyka
* przyprawy (sól, pieprz, czosnek granulowany, cebula granulowana, gałka muszkatołowa, papryka ostra mielona)


Mięso dzień wcześniej, wieczorem dokładnie, przyprawiłam, wymieszałam i do lodówki na całą noc. Mięso po wyjęciu z lodówki wymieszałam z jajkiem i 2 łyżkami bułki tartej. Uformowałam z niego kuleczki i usmażyłam na oleju. 


Na tę samą patelnię wrzucałam po kolei składniki sosu:
* cebulka, połowa pokrojona w kostkę
* 2 przeciśnięte ząbki czosnku
chwilę podsmażyłam i dodałam przyprawy
* pół łyżeczki papryki mielonej
* pół łyżeczki pieprzu cayenne 
znów chwila smażenia i dodałam 
*puszkę pomidorów krojonych 
całość wymieszałam, doprawiłam do smaku solą i solidną łyżeczką cukru, pogotowałam na małym ogniu około 10 minut, mieszałam co jakiś czas.
Do sosu dorzuciłam 
* klopsy, wcześniej usmażone i odsączone na ręczniku papierowym
* oliwki zielone, takie w małym, plastikowym woreczku, odsączone oczywiście
* po 2 gałązki bazylii i pietruszki świeżej, posiekane drobno
Wszystko razem wymieszałam i pod przykryciem na małym ogniu gotowałam około 10 minut, od czasu do czasu mieszając. Zjedzone! Składniki wystarczą na 2 porcje, do zjedzenia z ryżem, makaronem, ziemniakami, dla mnie najlepsze samo w sobie! 



:)

sobota, 21 lipca 2012

Ach, świeże porzeczki :)



Nie tak dawno temu... Przypomniałam sobie jak to miło wyjść rano do ogrodu, zerwać świeże owoce i upiec z nimi ciasto. Po śniadaniu wyszłam na mały rekonesans ogródka. Znalazłam piękne krzewy, z jeszcze piękniejszymi porzeczkami czarnymi i czerwonymi. Zerwałam je do miseczki, oczyściłam i opłukałam, cudownie pachniały!!! Kilka zjadłam prosto z krzaczka, reszta została na ciasto. Po drodze jeszcze kilka czerwonych...



Tak do zjedzenia między posiłkami ;) I już prawie można piec ciasto... Jeszcze tylko wizyta w kurniku, po świeże jajka oczywiście i do pracy!


Składniki:
Ciasto:
* 2,5 szklanki mąki
* pół szklanki cukru
* łyżeczka proszku do pieczenia
* masło
* 4 żółtka, z małych jajek, przy dużych jajkach 3 żółtka wystarczą


 Wszystkie składniki zagniotłam na jednolita masę i włożyłam do lodówki na godzinę. Muszę przyznać, że jakość jajek ma ogromne znaczenie dla ciasta, nawet nie przypuszczałam... Dobrze, że mogłam zabrać ze sobą "kilka"... Po godzinie ciasto rozwałkowałam, tak na około 1 cm, może trochę mniej i wyłożyłam nim formę do tarty. 


Składniki masa:
* półtorej łyżki mąki ziemniaczanej
* łyżka cukru, cukru można więcej, to zależy czy lubicie czarne porzeczki i ich kwaskowy posmak, im mniej cukru, tym więcej kwasku ;)
* około pół kilograma czarnych porzeczek


Na ciasto w formie wysypałam równomiernie mąkę, na to wysypałam umyte i oczywiście obrane porzeczki, posypałam je cukrem. Zostało mi trochę ciasta, więc wysiliłam się na ozdobienie ciasta paseczkami i jeszcze jakieś serduszka ulepiłam. Piekłam około 27 minut w 150 stopniach. Generalnie każda tarta ze świeżymi owocami jest rewelacyjna! Pierwszy raz piekłam z porzeczkami, muszę przyznać, że smak jest niesamowity! 







:) 

piątek, 20 lipca 2012

Waniliowe śniadanie



Leniwa wczorajsza pobudka... 
Jakoś tak nie chciało mi się wstać, miło czasem poleżeć, patrzeć w sufit i cieszyć się, że tak naprawdę wcale nie muszę wstawać z łóżka. A nawet lepiej, mogę zrobić śniadanie i zjeść je w łóżku. Mogę jeszcze posiedzieć w nim do południa, popijając kawkę... To wczoraj miałam właśnie taki dzień :) Pomimo lenia siedzącego we mnie, śniadanie wcale nie należało do leniwych, wręcz przeciwnie. Wpadł mi do głowy pomysł na placki z serkiem waniliowym.


Składniki:
(na 2 osoby)
* opakowanie serka homogenizowanego waniliowego
* 2 jajka, malutkie jajeczka, duże wzięłabym jedno
* łyżka cukru
* odrobina proszku do pieczenia, tak na czubek łyżeczki
* 5 łyżek mąki


Jaja zmiksowałam z cukrem, dodałam serek, mąkę, proszek i znów wymieszałam. Jeśli ciasto wyda się Wam za rzadkie, można dodać mąki. Ja jednak wolę trochę rzadsze, placuszki są delikatniejsze. Porcje ciasta nalewałam łyżką stołową, smażyłam na patelni już rozgrzanej, na oleju słonecznikowym na średnim ogniu. Swoją porcję zjadłam z dżemem wiśniowym, ale sa dobre również z cukrem pudrem i oczywiście bez dodatków. Polecam, szybkie i proste śniadaniowe danie! 


Smacznego :)



czwartek, 19 lipca 2012

Ciasteczko w słoiczku



Jadę do domu, już dawno nie odwiedzałam mamy i braci. 
Z tej okazji upiekłam im coś, czego na pewno jeszcze nie jedli! Ciastka ułożyłam w ślicznym słoiku i zabieram ze sobą! Przygotowałam ciastka Biscotti z czekoladą, migdałami i żurawiną. Oryginalny przepis pochodzi z książeczki  "Przysmaki z czekolady". Ciastka są naprawdę fajne, suche i smaczne, do kawy i herbaty! Mam nadzieję, że będą smakowały!


Składniki:
* jajo
* pół szklanki cukru
* szklanka mąki
* pół łyżeczki proszku do pieczenia
* łyżeczka esencji waniliowej
* łyżeczka cynamonu mielonego
* garstka pokruszonych płatków migdałów
* garstka gorzkiej czekolady drobno posiekanej
* garstka suszonej żurawiny, posiekałam ją jeszcze


Jajko roztrzepałam z cukrem, do tego dorzuciłam mąkę, proszek do pieczenia, wanilię, cynamon i zagniotłam ciasto. Do ciasta dorzuciłam migdały, czekoladę i żurawinę. Zagniotłam i uformowałam w bagietkę, wyszło mi tak na długość dużej blaszki. Upiekłam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia około 25 minut. Wyjęłam i zgodnie z tradycją tych ciastek pokroiłam i piekłam jeszcze 10 minut, po 5 minutach przewróciłam na drugą stronę. Wyszły fajne chrupiące ciasteczka! Koniecznie do powtórzenia, może z innymi dodatkami :)