wtorek, 24 lipca 2012

Szprot na śniadanie



Skoro dziś zaczęłam od śniadaniowego przeglądu, to temat śniadań mogę pociągnąć dalej.
Zachciało mi się pasty rybnej na śniadanie... To taki post, ku przestrodze dla głodnych z rana ;) Miałam w lodówce szprotek wędzonych kilkanaście, więc nic tylko pastę do kanapek zrobię ;) I tak stałam i obierałam... chyba z pół godziny! W brzuchu burczenie stawało się coraz głośniejsze, a te małe rybki patrzyły na mnie tymi swoimi wielkimi oczami, gdy odcinałam im główki i ogonki. Takie małe ryby i takie wielkie oczy! No dobrze, szprotki obrane, pastę czas zacząć przygotowywać, wreszcie... bo już naprawdę, ile można czekać na śniadanie?


Składniki:
* szprotki, około 30 sztuk, obrane bez główek
* kawałek cebuli startej na tarce, taką w pastach lubię najbardziej
* łyżka serka kremowego, wersja lekka 
* sól
* pieprz
* szczypta papryki ostrej
* jajko ugotowane na twardo, drobniutko posiekane 


Wszystkie składniki połączyłam w miseczce widelcem, ułożyłam na świeżym chlebie i podałam na śniadanie! Do kanapek dołożyłam jeszcze pomidora i trochę majonezu.





1 komentarz:

  1. Pasta rybna przypomina mi dzieciństwo :) Ale zawsze była z makreli. I tak było trzeba trochę podłubać przy ościach, ale zdecydowanie mniej niż przy szprotkach ;)

    OdpowiedzUsuń