poniedziałek, 11 czerwca 2012

Notes from Vincent





Wolny dzień zaowocował spacerem po Starym Mieście. Miałam w planach pewną kawiarnię, ale niestety tego dnia była zamknięta. Jeszcze tam wrócę. Zawitaliśmy wczoraj do innej kawiarni, a może piekarni? W każdym razie kawę piłam, ba, nawet zjadłam ciastko.


Spacerując dotarliśmy na Nowy Świat, gdzie knajpek, kawiarenek i restauracji jest mnóstwo. Zachciało się nam jednak bagietki. I tak dotarliśmy do Vincenta - kawiarni i piekarni. 
Z daleka czuć niesamowity zapach pieczywa i ciast. Lokal mały, ale niezwykle urokliwy. Typowy jak dla francuskiej kawiarnio-piekarni. Wszystko wygląda bardzo smacznie i zachęcająco. Oprócz dużego wyboru ciastek również bardzo smacznie wyglądały kanapki i quiche. Zamówiliśmy kawę latte i kawę mrożoną, skusił mnie jeszcze croissant z maliną, cholernie drogi... ale niesamowicie smaczny! Kawa niestety okropna! Za taką cenę naprawdę spodziewałam się przepysznej kawki, a tu rozczarowanie. Lekarstwem zostały bagietki, naprawdę najlepsze w mieście! Podsumowując, z piekarnio-kawiarni zdecydowanie wybieram piekarnię. I na pewno wrócę po kolejną bagietkę, niejedną pewnie!





Następnym razem zamówię to! Choć już mam plan na upieczenie swojego.
:)

2 komentarze:

  1. A ja tam kawę bardzo lubię, choć już dawno nie byłam i rzeczywiście może się popsuła. Pójdę, sprawdzę i napiszę u siebie czy Vincent podąża w dobrym kierunku :)

    Z serdecznymi pozdrowieniami,
    Edith

    OdpowiedzUsuń