piątek, 13 lipca 2012
Jej! Czuć cebulę :)
Udało mi się dotrzymać wczoraj słowa danego sobie samej! Jej! Zakupiłam w warzywniaku siatkę cebulki, budząc przy tym lekkie zdziwienie pani sprzedającej, ale co tam! Resztę składników miałam w domu. Od razu, zaraz po przekroczeniu progu, zajęłam się przygotowaniem składnika głównego. Naprawdę nie pamiętam, kiedy obierałam takie ilości cebuli na raz? .... Nigdy??? Tak, nigdy! Ale do rzeczy!
Składniki:
* cebula, zwykła biała, wzięłam około pół kilograma, posiekałam na piórka
* 1/4 kostki masła
* 1 łyżka oliwy z oliwek
* 4 łyżki koniaku, nie ma sobie co żałować ;)
* łyżka mąki
* łyżka cukru
* sól
* pieprz, dałam go sporo, ale też nie za dużo, by zupa miała jednak posmak cebuli
* 400 ml bulionu drobiowego
* 4 - 5 kromek bagietki
* ser powinien być gruyere ;) lecz nigdzie nie znalazłam, wzięłam więc to co miałam w domu, czyli ser wędzony, starty na tarce na grubych oczkach
Hmmm... westchnęłam i zaczęłam. Po chwili westchnęłam ponownie czując już, jak dom wypełnia się cebulowym aromatem - tydzień wietrzenia ;) Na patelni rozpuściłam masło i dolałam olej, wrzuciłam na to cebulę, posypałam cukrem i szczyptą soli. Wymieszałam i dusiłam pod przykryciem około 25 - 30 minut, mieszając co jakiś czas i pilnując oczywiście! Cebulka pięknie się usmażyła i rzeczywiście uzyskała brązowy kolor, bo w trakcie smażenia zaczynałam mieć wątpliwości. Do tak podsmażonej, na małym ogniu oczywiście, cebulki dodałam łyżkę mąki pszennej, wymieszałam i podlałam koniakiem, chyba nawet 5 łyżkami. podsmażyłam 2 minuty i zalałam całość bulionem. Gotowałam na małym ogniu 15 minut, mieszając co jakiś czas. W tym też czasie pokroiłam bagietkę i zrobiłam grzanki, wrzucając bułkę na rozgrzaną patelnię, tak po 2 minuty z każdej strony. Zupę przelałam do żaroodpornych miseczek, wyszły mi 2 miseczki, na wierzchu ułożyłam grzanki, posypałam serem i zapiekłam w piekarniku, tak około 15 minut. Muszę przyznać, że lekko się obawiałam ... tej cebulowej niespodzianki. Niepotrzebnie, jak się okazało, zupa jest świetna! Moje pierwsze francuskie danie gotowe! Jutro następne :) Ach... Nie mogę się doczekać!
Jej!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
uwielbiam cebulę, jie wyobrażam sobie bez niej kuchni.
OdpowiedzUsuńale... zupy cebulowej to jeszcze nie miałam okazji robić.
To moja pierwsza:) Polecam, nie spodziewałam się, że to takie smaczne i proste! Pozdrawiam!
UsuńU mnie w domu nie może zabraknąć cebuli i czosnku. Mój Połówek chętnie by pożarł taką zapiekankę;)
OdpowiedzUsuńNo dokładnie, to taka zupa dla Faceta !
UsuńU mnie w domu też zawsze musi być cebula :D Zupy nie robiłem, chociaż kiedyś za mną chodziła ;) Za to potrafiłem udusić sobie kilka dużych cebul i zjeść tak po prostu jako obiad ;)
OdpowiedzUsuńDuszona cebula... brzmi ciekawie :) A cebula w domu, podstawa!
UsuńW sumie nie wiem czemu jeszcze zupy cebulowe nie robiłam, zważywszy, że co drugi dzień kupuję taką kilogramową siateczkę cebuli:)
OdpowiedzUsuńZupę polecam, jest świetna!
Usuńwygląda zacnie :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję :))))
Usuńzastanawiam się ostatnio robić czy nie robić... mam ochotę:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie robić !!! :))) Smak cudowny!
UsuńPrzy całej mojej sympatii dla tego ubogiego warzywa nigdy nie zrobiłam zupy cebulowej :D Muszę się za to w końcu zabrać bo pysznie się zapowiada!
OdpowiedzUsuń